W związku z tym, dzisiaj przepis na pizzę. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobra. To jest zdecydowanie jeden z moich najlepszych przepisów i dość często będzie gościł w mojej kuchni. Przepis na ciasto (z moimi dietetycznymi modyfikacjami) pochodzi z Kuchni Polskiej z 1987 r.
Składniki:
Ciasto:
- 200 g mąki żytniej t.2000
- 100 g mąki pszennej
- 1,5 dkg drożdży
- 2 łyżki oleju rzepakowego
- 2/3 szklanki letniej wody
Nałożenie:
- 1/4 puszki pomidorów
- 6 pieczarek
- 2 plastry sera żółtego
- 1/4 kulki mozzarelli
- 3 plastry szynki drobiowej
- przyprawa do pizzy, sól, pieprz
Wykonanie:
Mąki przesiać, dodać rozpuszczone w letniej wodzie drożdże, sól i olej. Ciasto wyrobić (ja użyłam miksera), przykryć i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Następnie wyłożyć na papier do pieczenia i rozwałkować na ok. 1,5cm. Ciasto wstawić na 10min do piekarnika nastawionego na 150st. Po tym czasie ciasto wyjąć i przygotować obłożenie: pizzę posmarować pomidorami z puszki i posypać przyprawą. Szynkę, pieczarki i mozzarellę pokroić i rozłożyć na pizzy. Wszystko jeszcze raz posypać przyprawami (przyprawa do pizzy, sól i pieprz) i piec w 150st (ok 20min). Po koniec pieczenia posypać drobno pokrojonym serem i zapiec do roztopienia.
Pozdrawiam,
Maja
Pozdrawiam,
Maja
uwielbiam takie zdrowe wersje pizzy! :)
OdpowiedzUsuńtaką pizzę to ja mogę jeść ;)
OdpowiedzUsuńDietetycznie to znaczy bez mąki pszennej..i bez sera zółtego..poczytajcie cos na ten temat dziewczyny ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za uwagę. Przypominam jednak, że przymiotnik "dietetycznie" odnosi się także produktów o niższej kaloryczności w stosunku do oryginału a takie spełnia to danie :)
OdpowiedzUsuńCo do mąki pszennej- została ona zredukowana do takiego minimum aby ciasto było pulchne a jednocześnie białej, oczyszczonej mąki było jak najmniej czyli ok. 10g mąki/kawałek i ok. 20g sera/kawałek pizzy. Nie są to więc, jak widać, duże ilości. Poza tym myślę, że czytelnicy bloga zdają sobie sprawę, że odchudzone wersje fast foodów czy słodyczy mimo niższej kaloryczności nadal powinny pojawiać się w naszej diecie tylko od czasu do czasu :)
Pozdrawiam, Maja